Pokłócił się z własną żoną, oblał ją benzyną i podpalił

2025-03-21 14:53:28(ost. akt: 2025-03-21 15:11:02)

Autor zdjęcia: Freepik

Wstrząsające sceny w niemieckiej Gerze. Gruziński imigrant oblał swoją żonę łatwopalną cieczą i podpalił na oczach pasażerów tramwaju. Kobieta walczy o życie w szpitalu, a sprawca – po ucieczce i pościgu – sam zgłosił się na policję.
Domowy dramat czy terrorystyczny atak?

Niedzielny kurs tramwaju w niemieckim mieście Gera zamienił się w koszmar. Zaczęło się od kłótni między mężczyzną a jego żoną. Gdy słowa przestały wystarczać, 46-latek sięgnął po coś znacznie gorszego – łatwopalną ciecz, którą oblał kobietę, a następnie podpalił.

Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, w tramwaju buchnęły płomienie. Przerażeni pasażerowie natychmiast wcisnęli alarm, a motorniczy rzucił się do gaszenia ofiary gaśnicą. W tym czasie sprawca zdążył uciec.

Policja wszczęła pościg i szybko opublikowała rysopis poszukiwanego. Na początku brano pod uwagę scenariusz terrorystycznego zamachu – w sprawę zaangażowano nawet specjalną jednostkę SEK. Jednak zagrożenie większego ataku nie potwierdziło się. Mężczyzna sam zgłosił się na policję i bez oporu oddał w ręce funkcjonariuszy.

Zamknięty w celi, żona walczy o życie

Rannej kobiecie udało się przeżyć, ale jej stan jest krytyczny – została przetransportowana śmigłowcem do szpitala. Śledczy potwierdzili, że użyto benzyny, choć nie zdradzają szczegółów na temat źródła substancji.

Tymczasem sprawca trafił do aresztu, a prokuratura postawiła mu zarzut usiłowania zabójstwa. Na razie nie wiadomo, co było bezpośrednim powodem ataku – konflikt rodzinny, chorobliwa zazdrość, a może coś jeszcze innego? Policja szuka świadków, którzy mogliby pomóc odtworzyć przebieg dramatycznych wydarzeń.

Oboje – zarówno ofiara, jak i jej oprawca – są pochodzenia gruzińskiego. Czy to była tylko brutalna kłótnia, czy może w tle kryje się coś więcej? Śledztwo trwa.

mac.; na podst. web.de