Nieprawdziwe oświadczenie majątkowe Kingi Gajewskiej? Śledztwo prokuratury
2024-12-14 14:02:03(ost. akt: 2024-12-14 14:43:28)
Jak ustaliła redakcja Wirtualnej Polski, Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym Kingi Gajewskiej. Posłanka Koalicji Obywatelskiej została w tej sprawie przesłuchana w charakterze świadka.
Informację w sprawie wszczęcia śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym Gajewskiej potwierdził w korespondencji z portalem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Piotr Skiba.
"Śledczy badają, czy polityczka złożyła nieprawdziwe oświadczenie majątkowe - bez nieruchomości w podwarszawskiej miejscowości Błonie. Jak wynika z odpowiedzi prokuratury, śledczy na razie gromadzą i analizują niezbędną dokumentację. Gajewska została na ten moment przesłuchana w charakterze świadka" - podał serwis WP.pl.
Nieprawidłowości w oświadczeniach Gajewskiej dotyczą domu w Błoniu, który posłanka otrzymała od rodziców w ramach darowizny w sierpniu 2023 roku. "Zgodnie z przepisami miała trzydzieści dni na zgłoszenie tego faktu do rejestru korzyści prowadzonego przez marszałka Sejmu. Tymczasem zrobiła to dopiero po trzystu dziewięćdziesięciu dwóch dniach, już w obecnej kadencji parlamentu. To naruszenie art. 35a Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, co może skutkować odpowiedzialnością karną" - wskazał portal.
WP.pl zwróciła uwagę, że rejestr korzyści to publiczny dokument, który ma zapewniać przejrzystość działań parlamentarzystów i unikanie konfliktu interesów. "Posłowie mają obowiązek zgłaszania w nim wszelkich darowizn, wyjazdów czy usług finansowanych przez osoby trzecie. Gajewska zaznaczyła, że dom był ujęty w jej corocznych oświadczeniach majątkowych, ale - jej zdaniem - rejestr korzyści działa na innych zasadach" - podano w publikacji portalu.
Wirtualna Polska napisała także, że śledztwo objęło też wątek czterdziestu tysięcy złotych, które Kinga Gajewska otrzymała jako darowiznę od swojego męża - wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy.
Prokuratura bada, czy działania posłanki mogły mieć charakter celowego zatajania informacji.
"Otrzymałam od męża czterdzieści tysięcy złotych po prostu na wykończenie domu. Stwierdziliśmy, że skoro mamy rozdzielność majątkową, to najlepiej będzie zrobić to w formie darowizny. Moją winą jest to, że około miesiąca spóźniłam się z wpisaniem takiej czynności do rejestru korzyści. Kiedy się zorientowałam, to założyłam dokument z własnej inicjatywy" - wyjaśniła posłanka w rozmowie z WP.
PAP/red.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez