Niewłaściwie zastosowane środki gryzoniobójcze zmieniają dom w śmiertelną pułapkę

2024-11-16 09:23:37(ost. akt: 2024-11-16 09:25:18)

Autor zdjęcia: stock

Toksykolog dr Eryk Matuszkiewicz przestrzegł w rozmowie z PAP, że używanie wewnątrz domu środków przeciwko gryzoniom, które zawierają fosforek glinu, jest jak tworzenie sobie śmiertelnej pułapki.
W listopadzie w Polsce doszło do kilku zatruć, także śmiertelnych, wynikających z nieprawidłowego zastosowania środków gryzoniobójczych na bazie fosforku glinu. Życie straciło troje dzieci.

Fosforowodór to wyjątkowo toksyczny gaz, który uwalnia się w wyniku reakcji wilgoci z preparatami gryzoniobójczymi zawierającymi związki fosforu. Substancja jest bezwonna, co czyni ją jeszcze bardziej niebezpieczną – ofiary nie mają możliwości wykrycia jej obecności, zanim dojdzie do narażenia.

Jak powiedział PAP dr Matuszkiewicz, wypadki, które miały miejsce w ostatnich dniach, najprawdopodobniej były związane z nieprawidłowym stosowaniem środków gryzoniobójczych w bliskim sąsiedztwie obiektów mieszkalnych. W jednym z tragicznych zdarzeń preparat został umieszczony w elewacji budynku, co stworzyło efekt „komory gazowej” i doprowadziło do zatrucia jego mieszkańców, w tym śmiertelnego zatrucia dziecka.

„Pomijając już to, że preparat w ogóle dostał się w ręce nieprzeszkolonej osoby, choć jego sprzedaż nieprofesjonalistom jest zakazana, producent na opakowaniu podkreśla, że nie można stosować tego typu środków w domach oraz w ich pobliżu. Wkładanie ich w ściany, zaklejanie taśmami montażowymi i czekanie na efekt jest dosłownie jak stworzenie sobie w domu komory gazowej. Przez te ściany cały czas stopniowo uwalniany jest silnie trujący gaz” - wyjaśnił ekspert.

Dodatkowym zagrożeniem wynikającym ze stosowania tej grupy środków gryzoniobójczych jest to, że wydzielany przez nie fosforowodór jest całkowicie bezwonny. „Nie ma zapachu, tak że nie będziemy wiedzieli, że jest w otoczeniu. Nie poczujemy żadnej niepokojącej, nieprzyjemnej woni, nic, co skłoni nas do ucieczki. On jest jak gaz bojowy” - przestrzegł dr Matuszkiewicz.

Specjalista zaznaczył, że nie bez przyczyny niektóre preparaty przeciw szkodnikom są łatwo dostępne w sklepach, inne nie. Te pierwsze - popularne trutki na gryzonie oraz preparaty do zwalczania owadów - nie stanowią zagrożenia, kiedy stosuje się je w domach lub obok nich. Pod warunkiem przestrzegania podstawowych zasad może korzystać z nich każdy.

Jednak jest także druga grupa substancji, które są dopuszczone do sprzedaży wyłącznie profesjonalnym ekipom deratyzacyjnym i dezynsekcyjnym, posiadającym certyfikat ukończenia specjalnego przeszkolenia. Ich nieodpowiednie użycie zagraża życiu i zdrowiu ludzi. I o ile w obrocie tradycyjnym łatwo jest kontrolować przestrzeganie tych przepisów, o tyle sprzedaż internetowa się im wymyka.

W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi trwają już prace nad nowelizacją ustawy uszczelniającej sprzedaż i wzmagającej nadzór nad dystrybucją preparatów na bazie związków fosforku. Także Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa prowadzi nasilone kontrole i kieruje do prokuratury wszystkie osoby oraz firmy rozprowadzające takie środki osobom bez uprawnień. Jednak - jak zauważa ekspert - do zmiany przepisów trzeba skupić się na zwiększaniu świadomości społeczeństwa w tej sprawie.

Zdaniem dr. Matuszkiewicza to, że do tak nagłego wzrostu liczby zatruć oparami fosforowodoru doszło waśnie teraz, niewątpliwie łączy się z porą roku. Po pierwsze, jesienią powietrze jest bardziej wilgotne, od czego zależy intensywność emitowania toksycznego gazu. Po drugie, jest to czas, w którym gryzonie szukają schronienia na zimę, najczęściej w pobliżu domów, co wywołuje popyt na środki do ich zwalczania.

„Do tego bardzo możliwe, że gdzieś w internecie pojawiły się wpisy na ten temat. Może ktoś podał nazwę preparatu, pisząc, że u niego zadziałał, kiedy nie skutkowało już nic innego. I pojawili się naśladowcy” - stwierdził toksykolog.

W tym przypadku przekazywanie z ust do ust takich niesprawdzonych informacji skończyło się jednak tragicznie. „Dodatkowo w moim przekonaniu ostrzeżenia na opakowaniach takich środków nie są wystarczające, bo nie do końca uświadamiają skalę zagrożenia. Ludzie nie wiedzą, jak naprawdę one działają, jak bardzo są niebezpieczne. A ich niekontrolowane użycie naprawdę może prowadzić do tragedii. Potrzebna jest szeroko zakrojona edukacja społeczna i wzmocnienie kontroli nad ich sprzedażą” – podsumował dr Matuszkiewicz.

Zaapelował, by w razie bardzo nasilonego problemu z gryzoniami czy owadami, z którym nie radzą sobie ogólnie dostępne preparaty, zwracać się do wyspecjalizowanych firm.

PAP/red.