Egzekucja niemieckich turystów na Mokotowie. Jaki był motyw zbrodni?

2024-10-06 09:25:54(ost. akt: 2024-10-06 09:29:33)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: wm.policja.gov.pl

W maju 2012 roku, na warszawskim Mokotowie, doszło do brutalnego morderstwa Petera H. i jego żony Silke. Przez wiele lat sprawca pozostawał nieuchwytny, jednak w ubiegłym roku nastąpił przełom w śledztwie – kluczową rolę odegrała kobieca rękawiczka. W piątek, 4 października, prokuratura ogłosiła zakończenie postępowania. 68-letni Zdzisław W. wkrótce stanie przed sądem.
Dramatyczne wydarzenia miały miejsce 19 maja 2012 roku. Około godziny 22:00 przypadkowy przechodzień natknął się na opuszczony kamper z niemieckimi tablicami rejestracyjnymi, zaparkowany na odludziu w warszawskich Siekierkach. Obok pojazdu leżały zmasakrowane zwłoki kobiety, później zidentyfikowanej jako 63-letnia Silke G.

Została ona zastrzelona – otrzymała cztery strzały w głowę i klatkę piersiową. W kamperze znaleziono jej męża, 62-letniego Petera H., który był ciężko ranny i nieprzytomny. Zmarł wkrótce po przewiezieniu do szpitala. Jak ustalono, również on został postrzelony w głowę, a na jego szyi znajdowała się rana cięta.

Śledczy szybko ustalili, że ofiary były obywatelami Niemiec, emerytami podróżującymi po Europie. Para zmierzała na Ukrainę, by wziąć udział w nadchodzących Mistrzostwach Europy w piłce nożnej – Euro 2012.

Prokuratura skierowała akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Warszawie, oskarżając Zdzisława W. o zabójstwo dwojga niemieckich emerytów. Mężczyźnie zarzucono dokonanie zbrodni przy użyciu pistoletu kaliber 6,35 mm. Co więcej, Zdzisław W. działał w warunkach recydywy, gdyż w przeszłości był już karany. Dodatkowo oskarżono go o posiadanie nielegalnej broni palnej.

Choć śledztwo w tej sprawie zostało pierwotnie umorzone, sprawca został zidentyfikowany dopiero w połowie 2023 roku. Kluczowym elementem było stałe monitorowanie sprawy przez prokuraturę oraz działania analityczno-śledcze funkcjonariuszy z tzw. Archiwum X Komendy Głównej Policji. Decydującym dowodem okazała się czarno-czerwona rękawiczka, znaleziona wśród rzeczy należących do ofiar. Na jej powierzchni odkryto ślady po wystrzale (cząsteczki GSR) oraz DNA należące do zamordowanej kobiety, a także DNA pochodzące od mężczyzny, który nie był jedną z ofiar.

Zdzisław W. to czeladnik krawiectwa i murarstwa z kryminalną przeszłością. Odbywał już wyroki, a w chwili postawienia zarzutów za zabójstwo niemieckiej pary, przebywał w Zakładzie Karnym we Wrocławiu, odsiadując karę za usiłowanie zabójstwa własnego syna. Co istotne, w dniu dokonania zbrodni był na wolności.

Mimo zebranego materiału dowodowego, 68-latek nie przyznaje się do winy. Zgodził się na badania wariografem, które jednak potwierdziły jego udział w przestępstwie. Motyw zbrodni pozostaje niejasny – z kampera nie zginęły pieniądze, telefony ani biżuteria.

źródło: o2.pl