Kobieta uderzona w dyskotece gaśnicą w twarz domaga się odszkodowania

2024-09-13 20:45:42(ost. akt: 2024-09-13 20:47:07)

Autor zdjęcia: PAP

Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku rozpoczął się w piątek proces odwoławczy w sprawie cywilnej o odszkodowanie i zadośćuczynienie dla kobiety, która w jednej z dyskotek w Augustowie (Podlaskie) doznała bardzo poważnych obrażeń twarzy po uderzeniu gaśnicą.
Sąd ocenia m.in., czy za wypadek odpowiada tylko bezpośredni sprawca, czy również właściciel lokalu. Po wysłuchaniu stanowisk stron, sąd zdecydował o konieczności dodatkowego przesłuchania poszkodowanej w tym wypadku kobiety. Chce też weryfikacji rachunków za jej leczenie i rehabilitację. Kolejna rozprawa odbędzie się w połowie października.

Do wypadku doszło blisko siedem lat temu w Augustowie. Gdy kobieta oczekiwała w szatni na odbiór kurtki, na zewnątrz doszło do awantury grupy osób z ochroną lokalu. W jej trakcie, rzucona przez jednego z mężczyzn gaśnica - przelatując przez wybite okno - uderzyła kobietę w głowę, rozcinając jej policzek oraz łamiąc szczękę i zęby.

Ranna straciła przytomność, trafiła najpierw do szpitala w Augustowie, a potem - z uwagi na skomplikowany charakter obrażeń - skierowano ją do dalszego, specjalistycznego leczenia w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.

W pozwie cywilnym kobieta wystąpiła o odszkodowanie i zadośćuczynienie przeciwko dwóm osobom - nie tylko bezpośredniemu sprawcy, ale też właścicielowi dyskoteki. Domagała się zasądzenia od nich solidarnie 30 tys. zł zadośćuczynienia oraz 96,7 tys. zł odszkodowania.

W grudniu 2022 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach - jako pierwsza instancja - nieprawomocnie uwzględnił powództwo w całości z odsetkami, ale tylko wobec bezpośredniego sprawcy. Ocenił, że nie ma podstaw do przypisania winy właścicielowi lokalu (w sprawie karnej prokuratura również nie postawiła mu zarzutów, skazany został sprawca).

Sąd okręgowy powództwie co do kwoty uznał za zasadne; w przypadku odszkodowania bazował na wyliczeniu kosztów leczenia m.in. stomatologicznego, przedstawionym przez powódkę.

Apelacje złożyła zarówno poszkodowana kobieta, jak i bezpośredni sprawca. Powódka chce wyższej kwoty zadośćuczynienia i odszkodowania; argumentuje m.in., iż koszty leczenia są wyższe, niż te wskazane przez nią w 2019 roku, gdy kierowała pozew, który - jak twierdzi - w trakcie procesu w pierwszej instancji został rozszerzony.

Domaga się solidarnie od pozwanych 70 tys. zł zadośćuczynienia i 109 tys. zł odszkodowania. W jej ocenie, właściciel lokalu ponosi odpowiedzialność za organizację imprezy i za szkodę, stąd powództwo solidarne.

Sprawca chce oddalenia powództwa argumentując, że w sprawie karnej zapłacił już zadośćuczynienie i odszkodowanie. Jego pełnomocnik mówił w piątek przed sądem, że wypadek był skutkiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, bo jego klient rzucił gaśnicę w kierunku ochroniarzy. Podkreślał, że dobrowolnie poddał się on karze, a w sprawie karnej zapłacił łącznie 30 tys. zł (10 tys. zł zadośćuczynienia i 20 tys. zł odszkodowania).

Sąd chce na kolejnej rozprawie w połowie października przesłuchać powódkę. Chodzi przede wszystkim o koszty leczenia, rehabilitacji i pomocy psychologicznej, które poniosła, a które przekraczają zasądzoną w pierwszej instancji kwotę.

PAp/red.