Popularny aktor opowiedział o swoim życiu. Wysokość jego emerytury zaskakuje

2024-09-06 09:30:57(ost. akt: 2024-09-06 09:35:48)

Autor zdjęcia: PAP/Albert Zawada

Henryk Gołębiewski, aktor filmowy z ponad 50-letnim stażem, w jednym z ostatnich wywiadów opowiedział o swoim życiu, które wbrew pozorom nie zawsze było usłane różami.
Gołębiewski zdobył popularność w latach 70. jako młody aktor występujący w filmach i serialach. Choć jego kariera przebiegała z licznymi przerwami, wciąż pojawia się na ekranach polskich produkcji. W ostatnich latach widzowie mogli go zobaczyć m.in. w serialach „Barwy szczęścia” i „Lombard. Życie pod zastaw”. Aktor nie ukrywa jednak, że prywatnie zmagał się z licznymi trudnościami, choć dziś podkreśla, że jest szczęśliwy.

Mimo obiecującego początku kariery, Gołębiewski nie odniósł sukcesu, na który wielu liczyło. Już przed osiemnastymi urodzinami miał bogate doświadczenie filmowe, jednak z czasem role przestały przychodzić, a aktor znalazł się w trudnej sytuacji zawodowej i finansowej. W obliczu narastających problemów sięgał po alkohol, co tylko pogorszyło jego sytuację na rynku filmowym. Od lat 90. pojawiał się głównie w rolach epizodycznych, choć w 2003 roku zagrał główną rolę w filmie „Edi”, który na dłuższy czas zaszufladkował jego karierę. Obecnie ponownie gra w serialu „Lombard. Życie pod zastaw”.

Aktor, który niedawno obchodził 68. urodziny, przyznaje, że wiedzie skromne życie. Mieszka wraz z żoną i córką w 51-metrowym mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. W rozmowie z „Życiem na gorąco” zdradził, że ta przestrzeń w pełni im wystarcza, a dogodna lokalizacja przy metrze znacząco ułatwia codzienne życie. Gołębiewski mówi także o swoich zarobkach – otrzymuje 1600 złotych miesięcznie z ZUS-u, a dodatkowe dochody pochodzą z jego ról w serialach.

— Mamy 51 metrów, są 3 osoby, zmieszczą się i mniej jest do sprzątania. Każdy kąt znam, w dodatku mieszkamy przy metrze, samochód nawet niepotrzebny. (...) Jednego miesiąca dorobię trochę więcej, kolejnego mniej i jakoś się to wszystko kręci. Mam dach nad głową, rachunki popłacone, do garnka też jest co włożyć — zdradził Gołębiewski.