Rok więzienia w zawieszeniu dla mężczyzny oskarżonego m.in. o zastrzelenia kota sąsiadki

2024-07-09 14:35:41(ost. akt: 2024-07-09 14:37:51)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay.com

Na rok więzienia w zawieszeniu skazał we wtorek Sąd Rejonowy w Białymstoku mężczyznę oskarżonego o zastrzelenie kota sąsiadki, posiadanie broni i amunicji bez zezwolenia, a także uprawę konopi. Wyrok jest nieprawomocny.
53-latek oskarżony jest o to, że 18 lipca ubiegłego roku zastrzelił zwierzę z nieustalonej broni palnej. W akcie oskarżenia znalazły się też zarzuty posiadania broni gazowej i amunicji bez zezwolenia, a także uprawianie dwóch krzaków konopi.

Jak wyjaśniał oskarżony podczas rozprawy, tego dnia stanął w obronie swoich zwierząt. Kot, który wtargnął na podwórko zaczął bić się z jego kotem. Oskarżony przyniósł broń i strzelił. Przyznał się do winy.

Podczas rozprawy mówił, że żałuje tego, co się stało, przeprosił sąsiadów. Oskarżony wyjaśniał, że broń i amunicja, którą posiadał, należała wcześniej do jego ojca, nie wiedział, że potrzebuje na nią zezwolenia. Natomiast posiadanie dwóch krzaków marihuany tłumaczył tym, że miało to być środek uśmierzający ból jego kręgosłupa.

Prokuratura wnioskowała o osiem miesięcy pozbawienia wolności, obrona i sam oskarżony - o łagodny wyrok.

Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał we wtorek 53-latka na łączną karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i dozór kuratora. Mężczyzna ma też zapłacić nawiązki w wysokości 4 tys. zł na rzecz miejscowego schroniska, a 1 tys. zł na cel społeczny.

— Fakty w tej sprawie są jasne, oczywiste — mówiła uzasadniając wyrok sędzia Barbara Paszkowska.

Powiedziała, że nie ulega wątpliwości, że oskarżony był sprawcą najistotniejszego zarzutu w tej sprawie, czyli zabicia zwierzęcia.

W ocenie sądu nie wystąpiły okoliczności do zabicia kota. Paszkowska mówiła, że zwierzę, które weszło na posesję oskarżonego, było niedużym, czteromiesięcznym kociakiem i trudno uwierzyć w linię obrony jakoby miał zaatakować zwierzę oskarżonego. Sędzia dodała, że świadkowie przesłuchani w sprawie nie wskazali, żeby doszło do sytuacji, która nakazywałaby tak drastyczną interwencję.

— Z całą pewnością ten mały kot uciekłby, gdyby poczuł sytuację zagrożenia, więc działanie oskarżonego było nieuzasadnione i w sposób sprzeczny z obowiązującymi minimalnymi standardami, wynikającymi z ustawy o ochronie zwierząt, dokonał uśmiercenia tego kota — powiedziała sędzia.

Dodała, że na aprobatę nie mogło też zasługiwać zachowanie oskarżonego później, gdy wyrzucił ciało zwierzęcia do kubła na śmieci.

Za ten czyn sąd skazał mężczyznę na 11 miesięcy pozbawienia wolności.

— Jest to zachowanie, które zdecydowanie nie licuje z człowieczeństwem i jest sprzeczne z podstawowymi cechami, którymi powinien cechować się każdy człowiek w stosunku do otaczającego go środowiska, przyrody, zwierząt — mówiła Paszkowska.

Podkreśliła, że w orzecznictwie SN wskazuje się, że "to stosunek do zwierząt jest miarą ucywilizowania człowieczeństwa".

— Jaki jest stosunek do zwierząt, taki jest stosunek do ludzi i na szczęście - można by rzec - to się zmienia i świadomość, że akty przemocy czy zabijanie zwierząt w sposób sprzeczny z przepisami, zasługują na potępienie — oceniła Paszkowska.

Wskazała, że ustawa o zwierzętach mówi o tym, że zwierzę jako istota żyjąca zdolna do odczuwania cierpienia nie jest rzeczą, dlatego człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę. Zdaniem sądu, oskarżonemu "zabrakło tej wrażliwości i tego poszanowania zwierzęcia jako istoty cierpiącej i odczuwającej ból".

Odnosząc się do posiadania broni palnej i amunicji, sąd wskazał, że mężczyzna nie miał pozwolenia na ich posiadanie. Za to sąd skazał mężczyznę na sześć miesięcy więzienia. Natomiast za uprawę krzaków marihuany zasądzono oskarżonemu trzy miesiące więzienia. Paszkowska mówiła, że gdyby marihuana miała pomóc w uśmierzeniu bólu, zapewne lekarz wypisałby odpowiednie recepty.

Dodała, że nawet jeśli mężczyzna uzyskał zgodę na uprawę w późniejszym czasie, to nie usprawiedliwia tego, że w sposób sprzeczny z prawem uprawiał je wcześniej.

W ocenie sądu kara łączna roku pozbawienia wolności w zawieszeniu będzie karą wystarczającą. Paszkowska mówiła, że sąd uznał, mimo iż prokuratura wnioskowała o karę bezwzględnego więzienia, by wykonanie kary zawiesić. Sędzia wskazała, że mężczyzna był dotąd niekarany, prowadzi normalny tryb życia. W ocenie sądu, sam oskarżony przemyślał swoje zachowanie, jeszcze przed wyrokiem sądu, dokonał wpłaty na rzecz miejscowego schroniska.

— W ocenie sądu daje to podstawę do takiego stwierdzenia, że mimo warunkowego zawieszenia kary pozbawienia wolności, oskarżony jednak będzie w przyszłości przestrzegał porządku prawnego i nie dopuści się już takich czynów — zaznaczyła sędzia.

(PAP)