Miał spędzić długie lata w więzieniu, nie dostał nawet roku

2024-06-20 09:21:09(ost. akt: 2024-06-20 09:27:00)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

W Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi-Południe w środę zapadł nieprawomocny wyrok w sprawie byłego warszawskiego urzędnika oskarżonego o posiadanie i rozpowszechnianie treści pornograficznych z udziałem małoletnich. Z powodu zaliczenia tymczasowego aresztowania na poczet kary sąd uznał ją za wykonaną.
Sąd uznał byłego urzędnika za winnego i wymierzył mu karę mieszaną - 4 miesiące pozbawienia wolności oraz 1,5 roku ograniczenia wolności polegającego na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie.

Jednocześnie sąd zaliczył oskarżonemu okres tymczasowego aresztowania uznając karę pozbawienia wolności za wykonaną w całości. Zaliczył też okres tymczasowego aresztowania uznając część kary - ograniczenia wolności - również za wykonaną.

Sąd zakazał Stanisławowi S. przebywania w środowiskach grupujących małoletnich takie jak szkoły, czy przedszkola przez 3 lata.

Zarządził też przepadek na rzecz Skarbu Państwa dowodu rzeczowego w postaci komputera należącego do oskarżonego.

Sędzia Maja Stępkowska-Michalska w uzasadnieniu podkreśliła, że materiał dowodowy wykazał w sposób bezsporny, że oskarżony korzystał z programu, który pobierając z sieci określone pliki, udostępniał je innym użytkownikom.

— Ta wiedza na temat tego programu jest na tyle powszechna, że każdy użytkownik, który korzysta z tego rodzaju programu musi się z nią zapoznać — podkreśliła sędzia.

Zaznaczyła, że oskarżony jest człowiekiem wykształconym, który do tej pory pracował w administracji publicznej, dlatego powinien mieć tego typu wiedzę.

— Pan oskarżony pobrał pliki zawierające pornografię dziecięcą niejeden raz (...). To były setki plików — stwierdziła sędzia.

Dodała, że tłumaczenie oskarżonego, że nie miał świadomości, co pobiera byłoby prawdziwe w sytuacji, gdyby za pierwszym razem okazało się, że pobierając niewłaściwe pliki, zaprzestał ich dalszego pobierania.

— W przypadku pana oskarżonego tak nie było. Dalej pobierał te pliki z tych samych stron, czyli mając świadomość, że może pobrać niewłaściwy plik, robił to dalej, godząc się na to w pełnym zakresie — zaznaczyła sędzia.

Dodała, że z uwagi na postawę oskarżonego, tryb życia i wyrażoną skruchę wymierzyła karę niższą, niż wnioskowała prokuratura, która chciała - 2,5 roku pozbawienia wolności, zapłaty 15 tys. zł i orzeczenia zakazu kontaktu z małoletnimi i zbliżania się do nich na odległość wskazaną przez sąd na okres 5 lat od uprawomocnienia się wyroku.

Sprawa miała swój początek w marcu ubiegłego roku, kiedy funkcjonariusze policji zatrzymali w Warszawie 39-latka podejrzanego o posiadanie i rozpowszechnianie treści pornograficznych z udziałem małoletnich. Okazał się nim warszawski urzędnik pracujący w Urzędzie Dzielnicy Praga-Północ.

— Zatrzymanie i przedstawienie zarzutu poprzedzone było żmudną pracą funkcjonariuszy Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, którzy monitorując internet, ujawnili użytkownika rozpowszechniającego treści o charakterze pedofilskim. Abonentem ustalonego adresu IP okazał się Stanisław S., mieszkaniec Warszawy — poinformowała wówczas Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.

Mężczyzna został tymczasowo aresztowany, a proces ruszył w listopadzie ubiegłego roku. (PAP)