Ochłoda za 500 zł i… salmonella. Dlaczego wchodzenie do fontann to zły pomysł?
2025-06-26 08:43:32(ost. akt: 2025-06-26 08:45:00)
Gdy termometry w miastach pokazują trzydzieści kilka stopni, woda tryskająca z miejskich fontann kusi jak naturalny klimatyzator. Jednak kilkusekundowe zanurzenie może skończyć się nie tylko mandatem sięgającym 500 zł, lecz także wizytą u lekarza albo – w skrajnym wypadku – na oddziale ratunkowym. Sprawdziliśmy, co dokładnie grozi amatorom fontannowej kąpieli i skąd wzięły się restrykcje.
Mandat zamiast chłodnego prysznica
Podstawę prawną daje art. 55 Kodeksu wykroczeń: kąpiel w miejscu, w którym obowiązuje zakaz, zagrożona jest grzywną do 250 zł lub naganą. Miasta podnoszą jednak stawkę, bo strażnicy mogą dodatkowo sięgnąć po art. 51 (zakłócanie porządku) – wtedy kara rośnie do 500 zł. Poznańska i warszawska straż miejska przypominają o tym co lato, publikując ostrzeżenia w mediach społecznościowych i zapowiadając kontrole.
Woda tylko wygląda na czystą
Większość fontann pracuje w obiegu zamkniętym: ta sama woda krąży przez tygodnie, nie jest chlorowana ani filtrowana tak jak w basenach. Sanepid wylicza, że w takiej cieczy można znaleźć gronkowce, salmonellę, pałeczki legionelli, bakterie kałowe E. coli i całe zestawy enterowirusów. Kontakt z nimi grozi chorobami skóry, infekcjami dróg oddechowych i moczowych, a w razie połknięcia – zatruciem pokarmowym lub wirusowym zapaleniem wątroby typu A.
Śliska płyta, ukryte kable
Fontanna to także kilkaset litrów przewodzącej wody nad instalacją elektryczną. Przy niesprawnej izolacji możliwe jest przebicie – i porażenie prądem. Takie przypadki odnotowano m.in. w Szczecinie, gdzie urzędnicy ostrzegają, że każdy wodotrysk jest zasilany energią i w razie awarii może być śmiertelnie groźny. Dodatkowym ryzykiem są śliskie płyty dna: jedno potknięcie wystarcza, by skończyć z urazem głowy lub złamaną kończyną, co pokazują interwencje policji i straży po sytuacjach takich jak w Radziejowie, gdzie dziesięciolatek utknął na fontannie pośrodku stawu.
Fontanna to nie kąpielisko – i nie zlewozmywak
Do wodotrysków wchodzą nie tylko spragnieni ochłody ludzie: ptaki i psy piją z nich wodę lub załatwiają potrzeby, bezdomni piorą ubrania, a turyści wrzucają monety pokryte bakteriami. Urzędnicy z Wrocławia przyznają, że co najwyżej korygują odczyn pH, by dysze nie rdzewiały; o biologicznej czystości nikt nie myśli. Efekt? Zanurzenie stóp może skończyć się grzybicą, a napicie się „na żart” – wizytą na SOR-ze.
Gdzie się schłodzić bez ryzyka
Jeśli temperatura naprawdę dokucza, lepiej wybrać miejskie kąpielisko, basen odkryty albo kurtynę wodną – wszystkie te miejsca podlegają kontrolom sanepidu. Finał zabawy w fontannie bywa znacznie droższy i bardziej bolesny niż bilet wstępu na pływalnię. Dlatego, choć tabliczka „Zakaz kąpieli” może wydawać się surowa, warto ją potraktować jak znak ostrzegawczy, a nie dekorację. Kiedy woda przy platanach znów wystrzeli w górę, popatrz, ochłoń – i idź dalej suchą nogą.
krasnal.info
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez