Izraelska operacja pokazała pęknięcia w irańskiej zbroi – ocenia były oficer CIA

2025-06-15 08:13:04(ost. akt: 2025-06-15 08:21:15)

Autor zdjęcia: EPA

Izraelskie naloty na obiekty wojskowe i nuklearne w Iranie „imponują rozmachem i precyzją”, a zarazem „bardzo wyraźnie odsłoniły słabość reżimu w Teheranie” – mówi Philip Wasielewski, analityk Foreign Policy Research Initiative i były oficer CIA, komentując pierwsze dni ataków. Według niego izraelskie lotnictwo użyło nawet 200 samolotów, nie tracąc ani jednego, a uderzenia wyeliminowały kluczowych dowódców Strażników Rewolucji oraz uszkodziły wysoko chronione instalacje programu rakietowo-atomowego .
Ekspert podkreśla, że wojskowy efekt nalotów – zwłaszcza na kompleks w Natanz – może opóźnić irańskie ambicje jądrowe o lata, choć całkowite zniszczenie podziemnych wirówek jest mało prawdopodobne. Jeszcze ważniejsze mogą być jednak skutki polityczne: „Reżim, który buduje propagandę na antysyjonizmie, otrzymał bolesny cios i nie był w stanie skutecznie odpowiedzieć” – zauważa Wasielewski.

Były oficer zwraca uwagę na dwa dodatkowe wymiary operacji: po pierwsze, bezradność irańskiej i rosyjskiej obrony powietrznej (systemy S-300/S-400), co wystawia złe świadectwo rosyjskiemu uzbrojeniu; po drugie, ograniczone zapasy rakiet balistycznych, którymi Teheran zdołał przeprowadzić tylko jedną salwę, w większości zestrzeloną przez izraelską Żelazną Kopułę .

Wasielewski ocenia, że siatka regionalnych sojuszników Iranu – od Hezbollahu po bojówki w Jemenie – została poważnie osłabiona wcześniejszymi izraelskimi akcjami i dziś nie gwarantuje Teheranowi realnego wsparcia. Jego zdaniem operacja, choć ryzykowna, strategicznie wzmocniła także USA: „Ktoś tu powinien podziękować Izraelowi – to ułatwiło nam sytuację na Bliskim Wschodzie” – konkluduje analityk.

krasnal.info