Brytyjskie Typhoony przechwytują rosyjskiego Iła na polskim niebie – NATO wysyła mocny sygnał

2025-06-13 20:00:21(ost. akt: 2025-06-13 20:02:00)
zdjęcie ilustracyjne

zdjęcie ilustracyjne

Autor zdjęcia: PAP/EPA

Zegar pokazywał 10:50, gdy rosyjski samolot rozpoznawczy Ił-20 przeciął polską granicę powietrzną na wysokości zaledwie dwóch kilometrów. W ciągu minut poderwano dyżurną parę brytyjskich myśliwców stacjonujących w Malborku – maszyny RAF Typhoon dopadły intruza i wyprowadziły go z polskiej strefy. To już kolejne rosyjskie naruszenie w tym roku i kolejny błyskawiczny test gotowości sojuszniczej tarczy Air Policing.

Jak wyglądał incydent?


Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych odnotowało w piątek 13 czerwca naruszenie przestrzeni RP przez Iła-20 lecącego nad wodami Bałtyku. Polska sieć radarowa wykryła maszynę, zanim przecięła ona granicę; procedura NATO QRA (Quick Reaction Alert) kazała poderwać brytyjską parę dyżurną. Po przechwyceniu samolot Rosji wykonał zwrot na północny-wschód i opuścił polski rejon.

Prowokacja czy rutyna?


Wojsko ocenia zdarzenie jako „kolejny przypadek prowokacyjnego testowania gotowości państw NATO”. W ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy Rosjanie naruszyli polską przestrzeń powietrzną kilkakrotnie: Su-24 w lutym 2025 r. wleciał 6,5 km nad Zatokę Gdańską, a w sierpniu 2024 r. inny Ił-20 został przechwycony jeszcze w międzynarodowej strefie przez polskie F-16.

Co dalej?


Incydent analizują teraz dowództwa NATO. Choć Ił-20 opuścił polskie niebo po niespełna minucie, wojskowi przypominają, że każde wtargnięcie obliguje do natychmiastowej reakcji – stąd stała obecność sojuszniczych myśliwców rotacyjnie dyżurujących w Polsce i krajach bałtyckich. „Siły Zbrojne RP i alianci pozostają w pełnej gotowości do ochrony nieba nad całą wschodnią flanką” – podkreśla Dowództwo Operacyjne.

Dlaczego Ił-20?


Ił-20 („Coot A” w kodzie NATO) to czterosilnikowy samolot rozpoznawczy dalekiego zasięgu. Dzięki antenom bocznym i systemom SIGINT może śledzić ruch morski, przechwytywać łączność i fotografować instalacje wojskowe – stąd jego częsta obecność przy granicach NATO. Im bliżej wybrzeży leci, tym więcej danych zbierają rosyjskie aparatury.

Czy grozi eskalacja?


Specjaliści obronni widzą w incydencie ciąg dalszy rosyjskiej presji hybrydowej: regularne wloty, testy czasu reakcji i próby „oswojenia” z naruszeniami. Jednak każde przechwycenie – tym razem brytyjskie – pokazuje, że systemy dowodzenia NATO pozostają szczelne. A im szybsza odpowiedź, tym mniejsza szansa, że incydent przerodzi się w coś poważniejszego.

Wnioski są jasne: Rosja sonduje, NATO reaguje bez zwłoki, a nad Bałtykiem trwa niewidoczna z lądu wojna nerwów, w której liczy się każda sekunda i każdy kilometr przestrzeni powietrznej.

krasnal.info