Polska vs Litwa. Nawet sukces musi nas boleć [OPINIE]
2025-03-22 15:14:31(ost. akt: 2025-03-22 18:55:02)
Gdyby ten mecz był winem, nazywałby się „Château de la Desperación” – rocznik 2025, nuty zgniłych jabłek, aromat potu strachu i posmak kotleta mielonego, pomielonego razem z budą. Litwa, 142. w rankingu FIFA, czyli mniej więcej tam, gdzie kończą się marzenia, a zaczyna zbiorowa trauma.
Polska - Litwa 1:0 (0:0)
Bramka: Robert Lewandowski (81)
Polska vs Litwa. Bida z nędzą. Bo cóż innego mogłoby tłumaczyć fakt, że drużyna z 35. miejsca rankingu męczyła się jak kot w worku z reprezentacją, której największym sukcesem jest to, że w ogóle istnieje? Litwa, miejsce 142. – numer jak z horroru, gdzie ofiarą jest widz. Ale niektórzy „eksperci”, jak „znany litewski dziennikarz” Paulius Jakelis (kto? dokładnie!), przekonywali przed meczem, że „poziom” Litwinów jest wyższy, niż wygląda to na papierze. Może chodziło o poziom absurdu? Bo ten mecz go przebił. Przecież to drużyna rodem z polskiej I Ligi i to jeszcze taka, która kandyduje do spadku.
Nihil novi
Polscy piłkarze, jak zwykle, postawili na tradycję: „Podaj do tyłu, a Bóg się ulituje”. Grali tak, jakby każdy kontakt z piłką był karany przez FIFA. Wyszli na murawę z taktyką rodem z instrukcji obsługi mikrofalówki: „Nacisnąć losowy przycisk i modlić się, by nie wybuchło”. Lewandowski, nasz jedyny egzemplarz „Homo Sapiens Futbolensis”, pozbawiony jakościowego wsparcia biegał między Litwinami jak gość, który szuka toalety na dworcu w Delhi. Jego boiskowi koledzy grali tak, jakby mentalnie zostali w okresie roztrenowania. Kadra Probierza koordynowała ruchy i podania z dokładnością pijanego GPS-a.
Fircyk polski
Selekcjoner Probierz – nasz lokalny Guardiola, tyle że zamiast taktyki ma gustowny garniturek. Gdy byliśmy w okolicach pierwszego kwadransa drugiej połowy postanowił… rozgrzewać pięciu zawodników naraz. „Patrzcie, Litwo! Zaraz ich wszystkich wrzucę!” – do tego po naszych nieudanych zagraniach stresował się jak kapelmistrz orkiestry złożonej z tonących. A może po prostu chciał, by kibice skupili się na jego stylizacji, a nie na tym, że na boisku dzieje się coś, co przypomina mecz przedszkolaków? Ewidentnie brakowało mu „starych Słowaków”.
Pierwszy pozytyw to strzał Matty Casha – obrońcy, który udowodnił, że w tej kadrze nawet defensorzy muszą grać za napastników. A potem? Rzuty rożne. Nasze specjalne „strategie”: wrzuć piłkę w tłum, niech skacze kto chce. Efekt? Kibice w domu skakali… po tabletki na nerwy.
Bolesna wygrana
W 72. minucie Litwa mogła prowadzić. Skorupski, nasz bramkarz-zbawca, znów udowodnił, że Polska to kraj „bramkarzy i poetów”. W 81' minucie, Lewandowski – nasz jedyny człowiek, który wie, gdzie jest bramka – trafił po rykoszecie. Klasyka: gol jak z łaski losu. Po czym zaczął utykać. Bo nawet sukces musi nas boleć.
Wygrany przez Polskę mecz nie oddaje boiskowej nędzy w naszym wykonaniu. Paradoksalnie to zwycięstwo może być prognostykiem fatalnych eliminacji do Mistrzostw Świata. Bo jeśli tak gramy z Litwą, to co będzie, gdy przyjdzie zmierzyć się z drużynami, które nie mylą piłki z ziemniakiem? Te eliminacje mogą być dla nas zawodami w unikaniu kompromitacji.
Przy okazji - należy podziwiać kunszt komentatorski Borka. Był dla orłów bardzo litościwy. Zamiast krytykować naszych piłkarzy, skupił się na chwaleniu umiejętności blokowania ciałem litewskich piłkarzy.
Szaleństwo & rozpacz
Gdyby ten mecz był filmem, dostałby Złotą Malinę i to mocno podgniłą. Gdyby był kolacją – zatrułby ciężko całą rodzinę, a nawet sąsiadów rykoszetem przyprawił o niestrawność. A ponieważ był spotkaniem eliminacyjnym do MŚ… Probierz, nasz selekcjoner-modniś, już planuje nową kolekcję na następny mecz: „Garnitur z włókien szaleństwa, kamizelka tkana z prawdziwej rozpaczy”.
A kibice? Ci, którzy przeżyli, zastanawiają się, czy nie lepiej byłoby oglądać walkę krasnali ogrodowych na żywo. Przynajmniej tam nikt nie udaje, że to sport wysokiej próby.
Maciej Chrościelewski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez