21,7 mld zł długu. Szpitale bez pieniędzy na pensje i leki

2025-03-18 11:10:41(ost. akt: 2025-03-18 11:14:49)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Zadłużenie polskich szpitali sięgnęło rekordowych 21,7 mld zł, a sytuacja wciąż się pogarsza. Placówki nie mają środków na wypłaty dla pracowników, regulowanie zobowiązań wobec ZUS czy kontrahentów. Eksperci ostrzegają: brak stabilności finansowej może uderzyć w dostawy leków i sprzętu, a w konsekwencji – w pacjentów.
„Permanentny brak pieniędzy”. Szpitale na krawędzi

Według danych przytoczonych przez „Dziennik Gazetę Prawną”, po trzech kwartałach 2024 r. zadłużenie szpitali wzrosło o 1 mld zł w porównaniu z rokiem poprzednim. Pandemia COVID-19 i rosnące odsetki od kredytów tylko pogłębiły kryzys. Efekt? Placówki medyczne nie są w stanie spłacać zobowiązań, a niektóre oddziały – zwłaszcza położnictwo i ginekologia – ograniczają działalność.

„Nie ma pieniędzy na rezerwy”. Najgorzej w szpitalach powiatowych

Około 30 proc. szpitali powiatowych nie ma środków na utworzenie rezerw finansowych. To oznacza, że każde nieprzewidziane wydarzenie – od awarii sprzętu po nagły wzrost liczby pacjentów – może doprowadzić do paraliżu. Jak podkreślają eksperci, problemy z płynnością finansową oznaczają również opóźnienia w wypłatach pensji dla personelu medycznego.

„Rynek nie otrzymuje informacji”. Dostawcy w niepewności

Kryzys szpitali odbija się także na dostawcach leków i sprzętu medycznego. Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich, zwraca uwagę, że firmy nie wiedzą, jak planować dostawy, bo brakuje jasnych informacji o sytuacji finansowej placówek. Prof. Artur Nowak-Rak z SGH ostrzega: „Niepewność może doprowadzić do wzrostu cen leków, sprzętu czy usług”.

„Nie powinniśmy pozwalać na destabilizację”. Alarm ekspertów

Prof. Nowak-Rak podkreśla, że stabilność systemu opieki zdrowotnej ma kluczowe znaczenie nie tylko dla pacjentów, ale także dla bezpieczeństwa kraju. „Zbroimy się, ale elementem przygotowań powinno być również przygotowanie systemu opieki zdrowotnej do ewentualnego wysiłku zbrojnego” – mówi. Jego zdaniem, destabilizacja łańcuchów dostaw to ryzyko, na które nie możemy sobie pozwolić.


mac.; na podst. Dziennik Gazeta Prawna