Dzieci nie powinni korzystać z Internetu bez kontroli rodzica?

2025-03-02 14:26:04(ost. akt: 2025-03-02 14:33:28)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Freepik

Często nie wiemy, co nasze dzieci oglądają w sieci, bo żyją w innej niż nasza bańce algorytmów - powiedziała Marta Wojtas z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Zdaniem ekspertki warto towarzyszyć dziecku, kiedy korzysta z internetu - nie kontrolować, ale interesować się nim.
Marta Wojtas, koordynatorka prowadzonej przez FDDS Poradni Dziecko w Sieci, podkreśliła w rozmowie z PAP, że nawet dziecko, które umie zadbać o swoje bezpieczeństwo, nie przekracza różnych granic i chroni swoje profile, może znaleźć się w sytuacji zagrożenia.

— Rodzice często nie mają kontroli nad tym, co się dzieje w internecie. Często też nie wiedzą, co oglądają ich dzieci, bo żyją w innej bańce algorytmów, albo po prostu się tym nie interesują — powiedziała psycholożka.

Jej zdaniem warto towarzyszyć dziecku, kiedy korzysta z sieci.

— Nie kontrolować, ale interesować się nim. Pytać, po jakie treści sięga i szukać informacji na temat osób, o których wspomina. Pozornie zwykłe tematy poruszane w filmikach mogą +skręcać+ w niebezpieczną stronę — wyjaśniła Wojtas.

Rodzicom młodszych dzieci psycholożka zaleciła sprawdzanie, co robią w sieci, i przeglądanie ich konwersacji.

— Dzięki temu można zareagować, gdy znajdą się one w trudnej sytuacji, z którą nie będą mogły poradzić sobie samodzielnie. Także wtedy, kiedy nie rozpoznają zagrożenia — stwierdziła.

Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci i nastolatków poniżej 12. roku życia, kiedy nie jest jeszcze wykształcone myślenie abstrakcyjne. Między innymi dlatego w regulaminach wielu platform społecznościowych i komunikatorów znajduje się zastrzeżenie o minimalnym wieku użytkowników: przynajmniej 13 lat muszą mieć osoby, które chcą się zarejestrować na Facebooku, Instagramie, WhatsAppie czy TikToku.

Granica wieku nie jest jednak w żaden sposób weryfikowana. A według Arkadiusza Michałowskiego z dyżurnet.pl, zespołu ekspertów NASK, jeśli rejestrując się na TikToku, wskażemy, że jesteśmy w wieku nastoletnim, to już po około czterech minutach algorytmy platformy podsuną nam tzw. patotreści.

— Zażywanie substancji psychoaktywnych, przemoc, namawianie do zachowań niebezpiecznych czy używanie gadżetów erotycznych są opakowane w żarty i bycie trendy. Młody człowiek myśli, że skoro mu się to wyświetla, to może oglądać. I ogląda, z ciekawością — wypunktowała ekspertka FDDS.

Podkreśliła przy tym, że kontakt ze szkodliwymi treściami może powodować wiele nieprzyjemnych emocji, które przy braku wsparcia osoby dorosłej nie zostaną zrozumiane właściwie. Prawdopodobnymi skutkami są też: objawiające się trudnymi zachowaniami pobudzenie układu nerwowego, modelowanie niewłaściwych zachowań oraz tzw. odwrażliwienie i normalizacja pewnych zjawisk. To, co przy pierwszym kontakcie szokuje - jak picie alkoholu czy stosowanie przemocy - z czasem zaczyna być postrzegane jako coś zwyczajnego i nie wywołuje już żadnych emocji.

Na potencjał modelowania przekłada się monetyzowanie treści w internecie, m.in. poprzez wyświetlanie reklam, ale też tak zwane "donejty", które można wpłacać za pomocą specjalnych platform i SMS-ów premium. "I to jest ogromna zachęta dla dzieciaków, które oglądają, wzorują się i myślą, że to fajny sposób na zarabianie pieniędzy" - zaznaczyła Wojtas.

Dodała, że do FDDS zgłaszali się rodzice dzieci, które na patoinfluencerów wpłacały pieniądze otrzymane m.in. przy okazji uroczystości komunijnych.

Zapytana o to, jak zachować się, kiedy odkryjemy, że nasza córka lub syn mieli kontakt z patotreściami, psycholożka zaleciła spokój i unikanie oceniania dziecka.

— Warto stworzyć przestrzeń do rozmowy o tym, że czasem w internecie pojawiają się treści, z którymi trochę nie wiadomo, co zrobić, a które mogą np. wywołać poczucie dyskomfortu. I przyjrzeć się temu, o co chodziło, co tak naprawdę widziało dziecko — poradziła Wojtas.

— Jeśli są to treści, np. niezgodne z prawem lub z regulaminem danego portalu, bardzo ważne jest, żeby rodzic podkreślił to w rozmowie z dzieckiem i w jego towarzystwie spróbował takie treści zgłosić. Dzięki temu da mu też pewne poczucie sprawstwa i siły — wyjaśniła psycholożka.

— Nawet jeśli czasem reakcja portalu nie jest widoczna od razu, samo zgłoszenie jest dla niego sygnałem, że dzieje się coś niedobrego. I tak naprawdę to zgłoszenie bardzo pomaga globalnie — dodała.

W przypadku, kiedy nielegalne treści pojawią się np. na klasowej grupie w komunikatorze, zdaniem Wojtas bardzo ważne jest, żeby ewentualna interwencja w szkole odbywała się w porozumieniu z dzieckiem.

— Jeżeli z jakiegoś powodu będzie ono protestowało, bało się - trzeba poszukać odpowiedzi, co się takiego dzieje i dlaczego nasza córka lub syn tak bardzo nie chce, aby sprawa została np. zgłoszona wychowawcy. Ale w przypadku np. wymiany pomiędzy osobami z klasy intymnych zdjęć jednej z uczennic lub ucznia - tym bardziej, jeżeli dostęp do nich mogła mieć także osoba postronna - interwencja szkolna jest bardzo ważna — podkreśliła ekspertka FDDS.

Zgłoszeń nielegalnych treści, szczególnie związanych z seksualnym wykorzystywaniem dzieci, można dokonać m.in. poprzez stronę dyzurnet.pl - obsługiwaną przez zespół ekspertów NASK. Inną możliwością jest skorzystanie z opcji "Bezpiecznie w sieci" dostępnej na głównej stronie aplikacji mObywatel 2.0.

Dla dorosłych, którzy chcą dowiedzieć się więcej o bezpieczeństwie młodych osób w sieci, powstał portal cyberprofilaktyka.pl. Dodatkowe wsparcie rodzice mogą otrzymać, dzwoniąc pod numer 800 100 100. Jest to bezpłatna infolinia dla rodziców i nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci, także w sieci. Prowadzi ją FDDS.

(PAP)