Nie będzie umierać na scenie... Słowa Elżbiety Zającówny dziś bolą bardziej

2024-10-30 02:50:55(ost. akt: 2024-10-30 03:59:55)

Autor zdjęcia: zrzut ekranu/ VaBank

Elżbieta Zającówna – uwielbiana za ciepło, autentyczność i humor, zmarła, pozostawiając ogromny żal i pustkę w sercach fanów oraz kolegów po fachu.
W lipcu tego roku obchodziła swoje 66. urodziny, ale mimo że ostatnie lata spędziła z dala od show-biznesu, jej dorobek i osobowość pozostają niezapomniane. Dwa lata temu podjęła decyzję o wycofaniu się z życia scenicznego, tłumacząc, że zmieniła podejście do zawodu i pragnie skoncentrować się na rodzinie oraz pracy producenckiej. W jednym z wywiadów wspomniała z przekonaniem: „Nie będę umierać na scenie” – słowa, które dziś nabierają głębszego znaczenia.

Artystyczna droga pełna sukcesów

Dla widzów Zającówna była przede wszystkim legendą lat 80. i 90., aktorką o niezwykłym talencie, która zdobyła serca publiczności rolami w takich filmach jak Seksmisja, Vabank czy C.K. Dezerterzy. Jej niepowtarzalny urok, a także wyczucie komedii sprawiły, że stała się jedną z najpopularniejszych aktorek tego okresu. Szczyt jej kariery przypadł na rolę Hanki w serialu Matki, żony i kochanki, który cementował jej pozycję gwiazdy telewizyjnej.

Przez ponad trzy dekady była wierną towarzyszką życia i muzą cenionego scenarzysty, Krzysztofa Jaroszyńskiego. Owocem tej głębokiej i trwałej miłości jest ich córka Gabriela, która obrała własną drogę życiową, nie podążając śladem artystycznych pasji rodziców.

Z biegiem lat Zającówna ograniczała swoją obecność na scenie i ekranie, wybierając spokojniejsze, bardziej refleksyjne życie, co umożliwiło jej realizację w roli producentki i działaczki społecznej. W jednym z ostatnich wywiadów opowiadała, że przełomowym momentem była dla niej poważna choroba, która zmieniła jej spojrzenie na życie i priorytety. „Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze” – wspominała.

Walka z chorobą von Willebranda

Od lat Zającówna zmagała się z chorobą von Willebranda – skazą krwotoczną powodującą zaburzenia w krzepnięciu krwi. To przewlekłe schorzenie było trudnym doświadczeniem, ale także motywacją, by zrewidować swoje cele i na nowo spojrzeć na swoją przyszłość. Ze względu na ograniczenia zdrowotne wybrała mniej intensywną ścieżkę zawodową, podejmując decyzję o pracy za kulisami i prowadzeniu własnej spółki producenckiej.

Choroba von Willebranda jest jedną z najczęściej występujących trombocytopatii. Związana jest z niedoborem białka, które wspiera prawidłowe krzepnięcie krwi. W zależności od typu schorzenia, pacjenci mogą doświadczać krwotoków lub krwawień, które są trudne do opanowania. Mimo postępów medycyny, schorzenie pozostaje wyzwaniem, które wymaga starannej opieki oraz odpowiedniego leczenia w sytuacjach wysokiego ryzyka.

Pożegnanie ikony polskiej kultury

Wiadomość o jej śmierci wstrząsnęła wieloma, a słowa pożegnania napływają z różnych środowisk. Związek Artystów Scen Polskich, który opublikował na swoich profilach społecznościowych wpis poświęcony aktorce, napisał: „W jednym z wywiadów powiedziała: Uwielbiam się śmiać, uwielbiam wesołych ludzi. Tak właśnie chcę żyć… I taką Cię zapamiętamy. Żegnaj Elu!”. Słowa te idealnie oddają pełną optymizmu, ciepłą naturę aktorki, którą podziwiały kolejne pokolenia widzów.

Przyczyna śmierci aktorki nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona.

Elżbieta Zającówna – odeszła, ale pozostanie wiecznie żywa we wspomnieniach i w kadrach kultowych filmów.

Fot. zrzut ekranu/ VaBank

Realizacja filmu psychologicznego w reżyserii Wiesława Saniewskiego
Fot. PAP
Realizacja filmu psychologicznego w reżyserii Wiesława Saniewskiego "Nadzór", Elżbieta Zającówna jako Ala Krawiec.

Fot. PAP




źródło: Viva, medonet