Paweł Kęska: ks. Popiełuszko mógłby być dzisiaj patronem ofiar hejtu

2024-10-19 08:07:34(ost. akt: 2024-10-19 08:08:40)

Autor zdjęcia: PAP

Ks. Popiełuszko mógłby być dzisiaj patronem ofiar hejtu - powiedział PAP Paweł Kęska, rzecznik prasowy Muzeum Księdza Jerzego Popiełuszki. Kapelana Solidarności SB próbowała zastraszyć na różne sposoby; bał się, ale nie ulegał lękowi i pokusie nienawiści - dodał.
Zdaniem Kęski postać ks. Popiełuszki kojarzona jest przede wszystkim z oporem wobec władz komunistycznych, tymczasem jego nauczanie jest ponadczasowe.

Podkreślił, że według ks. Popiełuszki "człowiek posiada niezbywalną godność, z której wynika potrzeba życia w prawdzie i wolności". Dla kapelana Solidarności były one najważniejszymi wartościami.

Kęska przypomniał jeden z najtrudniejszych momentów w życiu ks. Popiełuszki, kiedy w grudniu 1983 r. agenci SB przeszukali jego mieszkanie przy ul. Chłodnej w Warszawie i podrzucili tam kompromitujące go materiały m.in. ulotki, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy. Podczas prowokacji ks. Popiełuszko w ukryciu napisał gryps do proboszcza parafii, w której pracował, ks. Teofila Boguckiego, zaczynający się od słów: "zawsze głosiłem prawdę".

Rzecznik Sanktuarium przypomniał, że w homiliach, zapiskach i listach ks. Popiełuszki słowo "prawda" padło ponad 600 razy, a on sam podkreślał, że życie w prawdzie jest sposobem do uzyskania wewnętrznej wolności. "Mówił, że wolność wewnętrzna obywateli jest jedyną drogą do odrzucenia społecznych zniewoleń" - wyjaśnił.

Kęska zaznaczył, że duchowny doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest inwigilowany. Przypomniał, że w grudniu 1982 r. ktoś wrzucił cegłę z ładunkiem wybuchowym przez jego okno. Przez wiele miesięcy ks. Popiełuszko był nękany wezwaniami na rozprawę sądową w związku z oskarżeniami o działalność antypaństwową. Wywierano presję także na jego współpracowników i lokowano w ich szeregach tajnych agentów.

"Straszono go na wiele sposobów. Dostawał listy z pogróżkami, że będzie +wisiał na krzyżu+" - mówił Kęska. Dodał, że w rozmowie z przyjacielem przeprowadzonej tuż po pogrzebie Grzegorza Przemyka, maturzysty skatowanego w komisariacie MO, ks. Popiełuszko powiedział: "myślę, że będę następny".

"Na pewno się bał. Z relacji świadków wiemy, że w ostatnich tygodniach życia był mocno przybity, kilka osób widziało, jak płakał. Mimo to nie ulegał lękowi i nie porzucił swojej działalności" - podkreślił.

Przypomniał, że tuż przed śmiercią, podczas ostatniego nabożeństwa różańcowego, które odprawił w Bydgoszczy, modlił się o "uwolnienie od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy". "Ks. Popiełuszko mógłby być dzisiaj patronem ofiar hejtu, z którym zmaga się dziś coraz więcej młodych osób" - stwierdził.

Wyjaśnił, że słowa "zło dobrem zwyciężaj" kojarzone z działalnością księdza Popiełuszki, nawiązują do wypowiedzi Jana Pawła II. Według Kęski ta myśl długo w ks. Popiełuszce dojrzewała.

"Wypowiedział ją publicznie dopiero kilkanaście dni przed śmiercią. Zwyciężanie zła dobrem polegało według ks. Popiełuszki na zachowaniu własnej godności i pokojowym sporze ze złem. Wiedział, że stosując metody zła, kłamiąc, nienawidząc, stosując przemoc, zawsze przegramy choćby nam się wydawało, że występujemy w słusznej sprawie. Walczyć możemy tylko prawdą, wolnością, miłością wobec których zło jest bezsilne" - podkreślił.

Zdaniem Kęski ks. Popiełuszko wcielał te zasady w życie i nie poddawał się nienawiści: wychodził z opłatkiem do pilnujących ulic milicjantów i żołnierzy w wigilię stanu wojennego, częstował ciepłą herbatą ZOMO-wców i agentów SB, którzy wystawali na mrozie przed kościołem św. Stanisława Kostki, by go inwigilować.

"Te intuicje ks. Popiełuszki są aktualne także dziś, kiedy patrzymy na poziom agresji i hejtu w debacie publicznej" - ocenił.

Kęska zaznaczył, że siłą ks. Popiełuszki było także to, że potrafił w każdej sytuacji pozostać sobą. "Wydaje się, że nie miał kompleksów, nie próbował nikogo udawać, nie przyjmował żadnej pozy. Był bardzo bezpośredni, w relacjach skracał dystans" - powiedział.

Zdaniem Kęski ks. Popiełuszko w wymiarze społecznym odbiegał od stereotypowego obrazu księdza. "Wiele osób mówiło do niego po imieniu. W latach 70. chodził w jeansach i jeździł sportowym samochodem. Tuż po przyjęciu święceń ks. Popiełuszko wraz z przyjacielem, księdzem Liniewskim, przyrzekli sobie, że nigdy się +nie skleszą+, czyli nie zamkną w kościelnych sprawach, że będą otwarci na wyzwania i problemy ludzi. Obaj dotrzymali obietnicy" - ocenił.

Kęska przypomniał, że na msze za Ojczyznę, które odprawiał ks. Popiełuszko, w 1984 r. przychodziły kilkudziesięciotysięczne rzesze ludzi, dla których patriotyzm był drogą do odnowienia wiary. "Wśród uczestników mszy było wiele osób niewierzących. Z osobami o innym światopoglądzie ksiądz spotykał się także w innych sytuacjach. Te relacje były zawsze pełne szacunku, ks. Popiełuszko widział dobro i godność w każdym człowieku, także tym inaczej myślącym" - zastrzegł.

Jerzy (Alfons) Popiełuszko urodził się 14 września 1947 r. w Okopach. Po powstaniu Solidarności stał się jej duchowym przywódcą. Od kwietnia 1982 r. regularnie celebrował msze św. za ojczyznę, które stały się manifestacją wolności.

Księdza Popiełuszkę, wracającego 19 października 1984 r. z Bydgoszczy, gdzie odprawił mszę św. w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników, zatrzymali trzej funkcjonariusze IV Departamentu MSW zajmującego się zwalczaniem Kościoła katolickiego. Prawdopodobnie zginął tego samego dnia, zanim esbecy wrzucili go do Wisły w pobliżu tamy we Włocławku.

Pogrzeb bł. ks. Jerzego odbył się 3 listopada 1984 r. i zgromadził około miliona osób. Papież Benedykt XVI 6 czerwca 2010 r. zaliczył duchownego do grona błogosławionych, a papież Franciszek w 2014 r. ustanowił go patronem Solidarności.

PAP/red.