Legenda powraca na ekrany! Hugh Grant wraca w czwartej części serii filmów o Bridget Jones

2024-09-17 10:18:17(ost. akt: 2024-09-17 10:30:31)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Hugh Grant ponownie wcieli się w postać Daniela Cleavera w czwartej części serii filmów o Bridget Jones, zatytułowanej „Bridget Jones: Mad About the Boy”. Powrót aktora do tego kultowego świata wywołuje spore emocje, zwłaszcza że Grant przyznał, iż specjalnie przepisał niektóre sceny, aby jego bohater miał okazję ponownie zabłysnąć na ekranie.
W 2001 roku Grant stworzył niezapomniany miłosny trójkąt z Renée Zellweger i Colinem Firthem w pierwszym filmie serii.

Teraz, po latach, ponownie wcieli się w rolę uwodzicielskiego Daniela Cleavera, rywalizującego o serce Bridget z Markiem Darcym, którego gra Firth. Aktor wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że Cleaver jest często porównywany do jego prawdziwego „ja”, a jego znajomi niejednokrotnie zauważali, że ta postać przypomina prawdziwego Hugh Granta bardziej niż jakakolwiek inna, którą zagrał.

Choć w ostatecznym rozrachunku Cleaver nie zdobył serca Bridget, powrócił w sequelu z 2004 roku, „Bridget Jones: W pogoni za rozumem”, by kontynuować swoje intrygi. W nadchodzącej części Grant zagra jednak w bardziej symbolicznej roli – na planie spędził zaledwie tydzień.

Aktor przyznał, że scenariusz „doprowadził go do łez” i z entuzjazmem przystąpił do współpracy przy filmie, mimo że początkowo nie był zadowolony z tego, jak przedstawiono jego postać.

— Nie było w nim żadnej roli dla Daniela Cleavera. Chcieli, żeby w nim był, a ostatecznie zrobili coś, co mi się nie podobało — wyznał.

Z tego powodu napisał kilka dodatkowych scen z udziałem Cleavera, które ostatecznie zostały włączone do finalnej wersji scenariusza. Mimo ograniczonego czasu ekranowego, aktor nie kryje ekscytacji związanej z projektem. Według niego, „Bridget Jones: Mad About the Boy” będzie jedną z najlepszych odsłon serii, oferując zarówno mnóstwo śmiechu, jak i wzruszeń.

źródło: film.interia.pl