Zakpiły z sądu, a po rozprawie poszły... blokować ulicę!

2024-09-13 10:19:30(ost. akt: 2024-09-13 10:42:03)
To właśnie aktywiści "Ostatniego Pokolenia" są odpowiedzialni za bezmyślną dewastację "Syrenki"

To właśnie aktywiści "Ostatniego Pokolenia" są odpowiedzialni za bezmyślną dewastację "Syrenki"

Autor zdjęcia: Ostatnie Pokolenie

W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia odbyło się pierwsze posiedzenie w sprawie dwóch aktywistek „Ostatniego Pokolenia”, które 3 marca br. zakłóciły koncert w Filharmonii Narodowej.
Ach, cóż za widowisko zaserwowano w stolicy naszego pięknego kraju! 3 III na koncert w Filharmonii Narodowej wtargnęły dwie niestrudzone bohaterki „Ostatniego Pokolenia”. Kto by się spodziewał, że marzec okaże się tak przełomowy, iż zwykły koncert stanie się areną dla ratowania klimatu? Otóż aktywistki, pełne zapału, zamiast cieszyć się muzyką, postanowiły wyrwać słuchaczom z ich komfortowych foteli złudne poczucie bezpieczeństwa. A co tam symfonia! Kiedy wzywa Matka Ziemia, wszelkie dźwięki wiolonczel muszą ustąpić miejsca krzykowi „radykalnych inwestycji w transport publiczny”. I choć orkiestra, nie wiedzieć czemu, uparła się, by grać dalej, nasze dzielne bohaterki nie dały się zrazić. Z gracją, której pozazdrościłby niejeden baletmistrz, zostały wyprowadzone.

Ale, drodzy państwo, co to dla nich takie wyprowadzenie? Ledwie rozgrzewka! W sądzie, który zapewne miał czelność uznać, że zakłócanie porządku publicznego to problem, nasze heroiny z uśmiechem na ustach i dumą w sercu ogłosiły, że mają w planach dalsze bohaterskie czyny. Bo przecież, jak twierdzi jedna z nich, to jej "ludzki obowiązek", by ratować świat.

Druga, z niespotykaną przenikliwością, wskazała, że choć kodeks wykroczeń może mówić swoje, to przecież istnieją „ważniejsze prawa”. Te „ważniejsze prawa” według niej polegają na tym, że najlepszym sposobem na ratowanie planety jest blokowanie ulic i zmuszanie przechodniów do przemyśleń na temat ekologii podczas stania w korku.

- Złamałam prawo i zrobię to ponownie. Jeszcze dziś zablokuję ulicę - powiedziała w sądzie.


I tak oto, zaraz po wyjściu z sądu – jak przystało na prawdziwe bohaterki – panie przeszły do działania, blokując ulicę Marszałkowską. Bo przecież nic tak nie pomaga przybliżyć świadomości ekologicznej, jak trochę chaosu w środku miasta. Na szczęście dla nas wszystkich, policjanci, ci nieocenieni strażnicy porządku, pojawili się, by – jakżeby inaczej – ściągnąć te pełne poświęcenia dusze z jezdni.

Sąd, w swojej bezgranicznej mądrości, postanowił odroczyć sprawę. Kolejny termin? Proszę bardzo, 16 grudnia! I cóż to oznacza dla naszych ekologicznych wojowniczek? Ano to, że mogą spokojnie planować kolejne przygody. Bowiem jak się okazuje, prawo wcale nie musi być dla nich przeszkodą.

na post. NCzas.info opr. Hałabała