W nowym "Soku z Żuka" Curie-Skłodowska nie jest Polką

2024-09-09 21:22:03(ost. akt: 2024-09-12 00:45:02)

Autor zdjęcia: Warner Bros. / screen YT

Nieczęsto zdarza się, aby Polaków dotknął film z Zachodu, zwłaszcza taki, który na pierwszy rzut oka wygląda niewinnie. A jednak, jak się okazuje, nawet kontynuacja kultowego filmu „Sok z żuka” — niegdyś arcydzieła groteski i humoru, dziś dowód na to, że scenarzyści czasem bardziej niż żuka wyciskają z faktów nieprawdę — może wywołać burzę na portalach społecznościowych. Mowa o filmie „Beetlejuice Beetlejuice” i jego pechowej premierze w Polsce.
Wszystko zaczęło się od sceny, w której Astrid Deetz, grana przez popularną obecnie Jennę Ortegę, przebiera się za Marię Skłodowską-Curie na Halloween i... tu dochodzimy do chwili, gdy cała Polska jednocześnie parska i przewraca oczami. Astrid nazywa bowiem Marię „francuską naukowczynią”. I oto mamy wielką sensację: nasza narodowa duma i chluba, osoba, która dwukrotnie zdobyła Nagrodę Nobla, jest teraz Francuzką — przynajmniej według Hollywood.


Pytanie, które należy sobie zadać brzmi - jak to się stało, że w dobie internetu, Wikipedii i powszechnej dostępności wiedzy, wielka ikona polskiej nauki może zostać tak bezceremonialnie przypisana Francji? Czyżby Tim Burton, reżyser filmu, uznał, że nie warto sprawdzać, skąd rzeczywiście pochodziła Skłodowska-Curie, bo „kto tam będzie wnikał”? Albo może hollywoodzcy scenarzyści uznali, że fakty są elastyczne, zwłaszcza gdy mają być zabawne? Niestety, to nie jest wcale takie śmieszne.

Wszyscy wiemy, że popkultura ma niezwykłą moc kształtowania opinii publicznej. Jeśli coś powtarza się wystarczająco często na ekranie, to w końcu stanie się powszechnie przyjętą „prawdą”. I oto mamy przed sobą nową wersję historii: Skłodowska-Curie to Francuzka, bo tak przedstawiono ją w „Beetlejuice Beetlejuice”. A przecież to nie pierwszy raz, kiedy Hollywood tak kreatywnie podchodzi do faktów – byle tylko fabuła się kleiła.

Ale powiedzmy sobie szczerze - tego typu wpadki nie powinny przechodzić bez echa. Dlaczego? Bo jeśli my, Polacy, nie będziemy dbać o prawdę o naszych własnych bohaterach, to kto to zrobi? Przecież w obecnych czasach to popkultura, a nie książki historyczne, kształtuje tak naprawdę dzisiejszą "wiedzę" ludzi, a takie przykłady dezinformacji należy naświetlać i punktować.

mat. Kino Aler (X); Vibez; Radio Zet; opr. Hałabała