Ekspert: celem Rosji jest zniszczyć infrastrukturę Ukrainy przed zimą

2024-08-28 08:10:57(ost. akt: 2024-08-28 08:12:08)

Autor zdjęcia: Miejsce wybuchu budynku w Charkowie. Fot. PAP/EPA/SERGEY KOZLOV

Jednym z rosyjskich celów jest zniszczenie energetyki Ukrainy przed zimą, żeby ta zima była dla kraju naprawdę ciężka – powiedziała PAP Maria Piechowska z PISM. W jej ocenie poniedziałkowy atak Rosji był też odpowiedzią na operację kurską i wizytę premiera Indii Narendry Modiego w Kijowie.
W poniedziałek rano piętnaście obwodów Ukrainy (także położonych przy granicy z Polską) znalazło się pod zmasowanym ostrzałem rakietowym Rosji. Atak był wymierzony przede wszystkim w infrastrukturę energetyczną. Prezydent Wołodymyr Zełenski podał, że są ofiary śmiertelne i dziesiątki rannych. Niemal przez całą noc z poniedziałku na wtorek na Ukrainie obowiązywał alarm przeciwlotniczy, a w niektórych regionach wciąż nie został odwołany.

Maria Piechowska, analityczka ds. Ukrainy w programie Europa Wschodnia z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych podkreśliła, że ataki Rosji na Ukrainę na pewno będą kontynuowane. Według niej wynika to częściowo ze zdolności Ukraińców do nieustannej odbudowy kraju, zwłaszcza przy pomocy partnerów, w tym Polski. Jak oceniła, rząd Ukrainy musi chronić miasta i nie może przenieść wszystkich systemów obrony powietrznej na front, gdzie są bardziej potrzebne.
Rosja ma "podwójny cel - z jednej strony to obciążenie ukraińskiego systemu obrony powietrznej, z drugiej strony to doprowadzenie Ukraińców do zmęczenia wojną, do trudnej sytuacji, w której będzie po prostu trudno żyć" – powiedziała ekspertka. Z tego powodu – jak podkreśliła – Rosja chce zniszczyć ukraińską energetykę do zimy.

Według niej poniedziałkowy atak był bardzo przewidywalną odpowiedzią na operację kurską. 6 sierpnia Siły Zbrojne Ukrainy rozpoczęły w obwodzie kurskim operację ofensywną, która powiększyła obszar zajęty przez ukraińskie siły do 1263 km kw. i liczbę kontrolowanych przez nie miejscowości do 93. Analityczka zwróciła uwagę, że do nasilonych odwetów Rosji dochodziło za każdym razem, kiedy Ukraina osiągnęła militarny cel. "W momencie, w którym Rosjanie mają niepowodzenia na froncie, to właśnie w ten sposób odpowiadają" – powiedziała ekspertka.

Piechowska dodała, że atak był także wynikiem obchodów Dnia Niepodległości Ukrainy (w tym roku mijają 33 lata od uchwalenia Aktu Niepodległości) w sobotę i wizyt państwowych na wysokim szczeblu. W uroczystościach w Kijowie wzięli udział prezydent Andrzej Duda i premier Litwy Ingrida Szimonyte.

Analityczka podkreśliła, że znaczenie miała też wizyta premiera Indii Narendry Modiego. W piątek Modi odwiedził Ukrainę po raz pierwszy od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na pełną skalę. Stwierdził, że popiera suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy, dodając, że powiedział Putinowi, iż "problemów nie można rozwiązywać na polu bitwy".

"Wołodymyr Zełenski poprosił w czasie tej wizyty o to, by Indie zorganizowały szczyt pokojowy. Jeżeli doszłoby do czegoś takiego, to powiedziałabym, że to duże zwycięstwo dyplomatyczne Ukrainy" – zaznaczyła ekspertka.

Zapytana o reakcję sojuszników Ukrainy na atak, analityczka odpowiedziała, że jest możliwe, iż partnerzy zgodzą się na rażenie dostarczoną przez nich bronią miejsc, z których odpalane są rosyjskie pociski. "Jest prawdopodobne, że w końcu dojdzie do tej zgody, ale trudno powiedzieć kiedy" – podkreśliła Piechowska.

Zauważyła, że Ukrainie od początku wojny udaje się przekonywać Zachód do jej próśb. Jak określiła, czerwonymi liniami było przekazanie czołgów, samolotów, różnego rodzaju pocisków, obecnie kwestią jest użycie broni na terytorium Rosji i rakiet dalekiego zasięgu. "Cały czas Zachód mówi: 'nie, nie, nie', a potem się w końcu zgadza" – powiedziała Piechowska.

W poniedziałek ukraiński premier Denys Szmyhal i minister MSZ w Kijowie Dmytro Kułeba apelowali do sojuszników o potwierdzenie dalekosiężnych ataków Ukrainy na wszystkie legalne cele wojskowe na terytorium Rosji. Ponadto prosili o zgodę na wykorzystanie zdolności obrony powietrznej partnerów do zestrzeliwania pocisków i dronów w pobliżu ich przestrzeni powietrznej.
W połowie lipca Zełenski uczestniczył w posiedzeniu rządu Wielkiej Brytanii premiera Keira Starmera i przekonywał do zniesienia ograniczeń w używaniu zachodniej broni. Argumentował, że użycie brytyjskich pocisków Storm Shadow o zasięgu 250 km jest kluczem do odpierania rosyjskiej agresji, ponieważ pozwoliłoby na atakowanie baz wojskowych w głębi kraju. Wcześniej Wielka Brytania unikała zajmowania jednoznacznego stanowiska w tej sprawie. W poniedziałek Zełenski wezwał do pomocy też m.in. USA i Francję. (PAP)

kgr/