Brutalne zabójstwo pod Warszawą: klient zabił właściciela firmy budowlanej

2024-06-28 09:35:57(ost. akt: 2024-06-28 10:07:19)
Ofiara była właścicielem firmy budowlanej

Ofiara była właścicielem firmy budowlanej

Autor zdjęcia: charlesdeluvio on Unsplash

W czerwcowy wieczór w podwarszawskiej miejscowości doszło do tragicznego wydarzenia, które wstrząsnęło całą społecznością. Marek D., właściciel firmy budowlanej, został zamordowany przez swojego klienta, emerytowanego policjanta Marcina Z.
Zaginięcie i poszukiwania

Marek D. zaginął 5 czerwca po wyjeździe na spotkanie z klientem. Jego żona, Monika, zaniepokojona brakiem kontaktu z mężem, rozpoczęła poszukiwania. Dzięki lokalizacji telefonu i samochodu, jego córka Nikola odnalazła pojazd ojca w Pilawie. Auto było otwarte, a kluczyki znajdowały się w środku, lecz po Marku nie było śladu. Policja z pomocą psów tropiących przeszukiwała okolicę, ale bezskutecznie.

Makabryczne odkrycie

Następnego dnia policja trafiła do miejsca, gdzie Marek miał spotkać się z klientem – do niewykończonego domu w miejscowości Solec. Tam znaleziono ciało Marka D. w stanie daleko posuniętego rozczłonkowania. Policja szybko ustaliła, że za morderstwem stoi Marcin Z., który otworzył drzwi funkcjonariuszom osobiście.

Przebieg zdarzeń

Marcin Z., były policjant i kierowca ciężarówki, tłumaczył, że doszło do kłótni o jakość wykonanych prac budowlanych. Podczas sprzeczki miał popchnąć Marka, który upadł i zmarł. W panice, Marcin Z. rozczłonkował ciało, próbując je spalić, a następnie ukrył je pod schodami.

Dochodzenie

Śledztwo przeniesiono do prokuratury w Wołominie ze względu na pracę żony Marcina Z. w warszawskiej prokuraturze, co mogłoby budzić wątpliwości co do bezstronności postępowania. Prokuratura bada okoliczności śmierci Marka D., w tym to, czy został zabity przed czy po rozczłonkowaniu ciała. Marcin Z. poddany zostanie również obserwacji psychiatrycznej, by ocenić jego poczytalność w chwili popełnienia zbrodni.

Jeśli biegli stwierdzą, że Marcin Z. był poczytalny i działał z pełną świadomością, grozi mu dożywotnie więzienie. Tragedia ta jest przykładem, jak nieporozumienia finansowe mogą przerodzić się w przerażający akt przemocy.


źródło: wiadomości.gazeta.pl