Ile osoby żebrzące są w stanie "zarobić" na ulicy? Ekspert: to nie jest mądre pomaganie

2024-06-27 11:40:02(ost. akt: 2024-06-27 11:41:19)

Autor zdjęcia: Mężczyzna z psem na jednej z ulic. Fot. PAP/ Darek Delmanowicz

Dawanie pieniędzy żebrzącym na ulicy nie jest mądrym pomaganiem, jest to w pewien sposób rozgrzeszanie własnego sumienia - ocenił w rozmowie z PAP prezes Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta Wojciech Bystry. Zwrócił uwagę, że w okresie wakacyjnym w miejscowościach turystycznych zwiększa się liczba osób żebrzących.
PAP: Czy w okresie letnim, w turystycznych miastach, zwiększa się liczba osób w kryzysie bezdomności?

Wojciech Bystry: Tak, widać, że tych osób jest więcej, chociaż nie prowadzimy jednak takich statystyk. Dla przykładu w Sopocie, w sezonie letnim, ze względu na zwiększoną liczbę osób w kryzysie bezdomności i żebrzących na ulicy, prowadzony jest streetworking. To metoda mająca na celu dotarcie do konkretnej grupy odbiorców poprzez bezpośrednie spotkanie w miejscach najczęściej przez nich odwiedzanych.

PAP: Powiedział pan: osób w kryzysie bezdomności i żebrzących na ulicy. Nie łączy pan tych dwóch grup?

W.B.: Żebractwa nie identyfikujemy bezpośrednio z bezdomnością. To są dwie różne grupy. Żebractwo zwykłe od "żebractwa bezdomnościowego" różni się tym, że osoby pozostające w bezdomności żebrzą do pewnego momentu, jeśli stwierdzą, że wystarczy im zebranych środków, to zaprzestają. Natomiast osoby, które zajmują się żebractwem "zawodowo", robią to w konkretne dni i konkretne godziny, żeby zebrać jak najwięcej pieniędzy. Trzeba także zauważyć, że nie wszystkie osoby żebrzące na ulicy są osobami bezdomnymi. To jest mniejszość.

PAP: Ile osoby żebrzące są w stanie "zarobić" na ulicy?

W.B.: To trudne do określenia, ale bywają to nawet kwoty od kilkuset złotych w górę. Wpływa na to sporo czynników, jak miejsce czy czas.

PAP: Gdzie osoby w kryzysie bezdomności mogą znaleźć pomoc?

W.B.: W schroniskach, noclegowniach czy ogrzewalniach.

PAP: Jakie zagrożenia czyhają na tych, którzy nie skorzystają z pomocy i pozostają na ulicy?

W.B.: W zimie narażeni są na niskie temperatury i dotyczy to nie tylko osób w kryzysie bezdomności, ale także tych, którzy są np. pod wpływem alkoholu. Natomiast w okresie letnim są oni narażeni na upały, które mogę doprowadzić np. do udarów. Zdarzają się ataki na osoby bezdomne, jak podpalanie miejsc, w których przebywają czy pobicia.

Zauważam, że w okresie letnim więcej osób decyduje się na tzw. życie na ulicy, bo kiedy jest cieplej, wydaje im się, że to życie na ulicy jest lepsze. Nie trzeba stosować się do zasad placówek, można spożywać alkohol, co w miejscach noclegowych jest zabronione. Jest to też jakieś wyobrażenie wolności, która niestety często ma cenę utraty zdrowia, a czasem życia.

PAP: Jak można pomóc osobom w kryzysie bezdomności?

W.B.: Należy pomagać mądrze, czyli wskazywać alternatywne formy.

PAP: Czyli nie przekazywać im pieniędzy, nie kupować jedzenia?

W.B.: Dawanie pieniędzy żebrzącym na ulicy nie jest mądrym pomaganiem; jest to w pewien sposób rozgrzeszanie własnego sumienia, mówimy sobie: dałem dwa czy pięć złotych to znaczy, że pomogłem, a tak naprawdę, to utwierdziłem osobę żebrzącą, w kryzysie bezdomności, czy uzależnioną, że to jest właściwa forma. I te osoby, z tymi problemami zostają. Kupowanie jedzenia osobom, które o to proszą, jest znacznie lepszą formą niż dawanie im pieniędzy.

Mądre pomaganie to też zainteresowanie drugim człowiekiem. Jeżeli widzimy osobę, która leży na ławce, w dużym słońcu, to podejdźmy do niej. Reagujmy na takie sytuacje. To jest trudne, bo czasami możemy usłyszeć wulgarne słowa czy nawet spotkać się z agresywnym zachowaniem. Jeśli się boimy, to zadzwońmy na numer alarmowy i poinformujmy służby o naszych przypuszczeniach. Lepsze to niż niezrobienie niczego. Powinniśmy mieć świadomość, że niejednokrotnie możemy w ten sposób uratować komuś życie.

Rozmawiał: Piotr Mirowicz (PAP)

jos/