Poseł Wójcik z megafonem: "tam nie da się inaczej rozmawiać"

2024-05-28 11:08:10(ost. akt: 2024-05-28 11:19:20)

Autor zdjęcia: Prt sc/X

Podczas posiedzenia komisji ds. wyborów korespondencyjnych, doszło do niecodziennej sytuacji. Poseł Michał Wójcik, reprezentujący Suwerenną Polskę, postanowił zabrać głos w sposób, który zaskoczył wszystkich obecnych - użył do tego megafonu.
Podczas posiedzenia komisji ds. wyborów korespondencyjnych, które miało miejsce na przesłuchaniu Jarosława Kaczyńskiego, doszło do niecodziennej sytuacji. Poseł Michał Wójcik, reprezentujący Suwerenną Polskę, postanowił zabrać głos w sposób, który zaskoczył wszystkich obecnych - użył do tego megafonu.

Nieoczekiwane zakończenie prac Komisji


Posiedzenie komisji ds. wyborów korespondencyjnych dobiegło końca w nietypowy sposób. Michał Wójcik, sfrustrowany brakiem możliwości wypowiedzenia się, wyjął własny megafon. "Pan mi nie dał powiedzieć, to sobie przyniosłem swój sprzęt nagłośnieniowy" - zwrócił się do przewodniczącego Dariusza Jońskiego, nazywając go "guzikowym". Wójcik zaoferował również udostępnienie megafonu każdemu, kto chciałby się wypowiedzieć, bez potrzeby naciskania żadnego przycisku.

Wójcik krytykuje pracę Komisji


W rozmowie z portalem Niezalezna.pl, poseł Wójcik nie szczędził krytyki pod adresem komisji, nazywając ją farsą. "Była fatalnie prowadzona, a podatnik za to płaci. Wszystko było wiadome od początku" - mówił. Wójcik podkreślił, że komisja mogłaby się w ogóle nie odbywać, skoro już wcześniej były gotowe wnioski do prokuratury.


Kreatywna interwencja z megafonem


Gdy emocje opadły, Wójcik został zapytany o swoje wrażenia z posiedzenia. Przyznał, że spodziewał się kary za użycie megafonu, ale zaznaczył, że w takiej sytuacji nie dało się inaczej rozmawiać. "Ważne, że chwyt wyszedł skutecznie, bo uniemożliwił Dariuszowi Jońskiemu wygłoszenie przygotowanego wcześniej tekstu" - stwierdził Wójcik. Zauważył również, że to pierwszy raz w historii polskiego parlamentaryzmu, gdy ktoś użył megafonu na posiedzeniu komisji.

Krytyka Platformy Obywatelskiej


Podczas swojej interwencji, Wójcik przypomniał o roli Platformy Obywatelskiej w opóźnieniu wyborów. Zwrócił uwagę na obstrukcję w Senacie oraz brak przekazania danych przez niektóre samorządy. "Platforma jako formacja polityczna powinna zapłacić te 70 milionów, które zostały wydane" - podkreślił Wójcik, nawiązując do kosztów związanych z wyborami.

Podsumując swoje działania, poseł Wójcik zapowiedział, że jego ugrupowanie przygotuje własny raport dotyczący wyborów korespondencyjnych. Stwierdził, że ich tezy są jasne: wybory zostały zablokowane przez Platformę Obywatelską, która, według Wójcika, próbowała podmienić kandydata z powodu złych sondaży Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. "Cytowałem dziś panią Kidawę-Błońską, jak mówiła, że to ona 'wywaliła' te wybory" - dodał Wójcik.

Reakcje i kary


Mimo że użycie megafonu przez Wójcika było nietypowe i zaskakujące, nie spotkało się ono z poważnymi sankcjami. Poseł przyznał, że był wielokrotnie karany i wykluczany z pracy komisji, a ten incydent był jedynie kolejnym przykładem jego niekonwencjonalnych metod. Zauważył również, że kary otrzymywane przez jego ugrupowanie są nieporównywalnie częstsze niż te, które spotykają innych polityków.

[tweet]https://x.com/KrystianMariusz/status/1794015612789751931[/tweet]


źródło: niezależna.pl


bm